
Nie była to zwykła ciekawość, lecz wezwanie płynące z głębi serca, szept wewnętrznego głosu, który wiedział, że nadszedł czas na odkrycie prawdy. Czasem, aby uwolnić swoją przyszłość, musimy najpierw odkryć te niewidoczne nici przeszłości, które tkają wzór naszego przeznaczenia.
Dotarłam na miejsce mocy. Siedziałam na drewnianym pomoście, a przed moimi oczami jezioro rozciągało się jak lustro, odbijające bezmiar nieba. Czułam obecność Etala, mojego duchowego przewodnika, który przybiera formę złotego ogromnego węża, czasem wyglądającego jak Smok. Powitałam go z czułością, jak starego przyjaciela.
„Zaprowadź mnie do nauczyciela, który pokaże mi i wyjaśni jakie przekonanie, zakorzenione w moim wnętrzu, wpływa na moje życie teraz? – poprosiłam.
Etal skinął głową: „Zanurzmy się” – powiedział spokojnym głosem, a jego słowa były jak zaproszenie do przekroczenia granicy między światem znanym a tym, który kryje się pod powierzchnią codzienności. Wiedziałam, że to początek niezwykłej wędrówki. Weszliśmy w głębiny jeziora.
Zanurzając się, odkryłam, że mogę oddychać pod wodą, jakby była ona naturalnym środowiskiem mojego ciała. Jezioro powoli przemieniło się w ocean, a jego bezkres zdawał się nie mieć końca. W pewnym momencie zobaczyłam go – majestatycznego wieloryba, który spoczywał na dnie. Był ogromny, a jego obecność niosła ze sobą powagę i mądrość.
„Czy jesteś moim nauczycielem?” – zapytałam cicho, choć moje serce już znało odpowiedź. „Tak,” odpowiedział głębokim, łagodnym tonem. Porozumiewał się telepatycznie, słyszałam odpowiedzi wewnątrz siebie. Czułam, że stoję przed kimś, kto może poprowadzić mnie ścieżką poznania. Przedstawił się jako Sheikh.
Podziękowałam mu i poprosiłam, by pozwolił mi zobaczyć i zrozumieć przekonanie, które mnie blokuje. Sheikh odpowiedział spokojnie:
„Aby zobaczyć swoje przekonanie, które wpływa na Twoje życie potrzebujesz spojrzeć na siebie moimi oczami. Połącz się ze mną”.
Wtedy stało się coś niezwykłego – ogromny wieloryb zaczął się zmniejszać i poczułam, jak wnika we mnie, jak jego obecność wypełnia mój brzuch, głowę, ręce – jego płetwy stały się moimi rękami, a jego ogon moimi nogami. Był wszędzie, a ja czułam się potężna, niemalże olbrzymia.

Woda wokół nas była mętna jak myśli człowieka poszukującego drogi w ciemności. „To twoje relacje,” wyjaśnił Sheikh. „Niejasne, zastygłe w bezruchu.” W tej ciemnej toni nie mogłam dostrzec niczego wyraźnie, nie czułam nic poza obecnością wielkiego nauczyciela. „Twoje związki są jak ta woda,” mówił Sheikh, „skomplikowane, pozbawione naturalnego przepływu i rozwoju.”
I wtedy, jak błyskawica rozdzierająca nocne niebo, przeszyła mnie myśl: „Jestem sama.” To było to przekonanie – pradawna wiara zakorzeniona w glebie mojej duszy. Poprosiłam Sheikha, by poprowadził mnie do źródła tego uczucia, a on pokazał mi prawdę bolesną jak cierń róży – ranę odrzucenia, którą nosiłam w sercu przez lata. „Ile jeszcze razy?” – pytałam samą siebie – „Ile razy można wracać do tej samej rany, próbując ją uleczyć?”
Nagle uderzyła mnie myśl: „Jestem sama.” To uczucie niosło ze sobą ogromny ciężar, rozpoznałam wewnętrzny stan, który towarzyszył mi przez większość życia – nawet będąc w związkach czułam się samotna.
„To jest twoje przekonanie,” powiedział Sheikh. „Głęboko zakorzeniona wiara, że jesteś samotna.” Poprosiłam go, by pokazał mi źródło tego uczucia. Sheikh zanurzył się w mojej przeszłości i odpowiedział:
„To pochodzi z odrzucenia, które nosisz w sercu od dawna. Twoja samotność jest jak fatamorgana na pustyni – złudzeniem, które bierzesz za rzeczywistość. Żyjesz wśród ludzi, ale nie dajesz sobie prawa do bycia prawdziwie ze sobą. Twoje życie jest przepełnione relacjami i bodźcami, a jednak czujesz stagnację. Przekonanie o wewnętrznej samotności nie daje przestrzeni do otwarcia się na prawdziwą bliskość, prawdziwą intymność, za zaufanie, że możesz być kochana i możesz otworzyć się na drugiego człowieka”.
Jego słowa układały się w mozaikę prawdy. To nie świat mnie odrzucał – to ja nie pozwalałam sobie na prawdziwą, uzdrawiającą samotność i na pełne, wspierające relacje.
„Naucz się szanować swoją potrzebę bycia samą, bo tylko wtedy będziesz mogła prawdziwie połączyć się z innymi. W tym tkwi twoja siła, nie słabość.”
Wtedy woda zaczęła się zmieniać. Stała się przejrzysta, a wokół pojawiło się życie – ryby tańczyły w blasku słońca, delfiny igrały w falach, a ptaki krążyły nad powierzchnią. Sheikh miał rację. Nie byłam sama. Zrozumiałam, że aby odnaleźć harmonię, muszę nauczyć się odnawiać swoje zasoby, pielęgnować czas dla siebie.
Podziękowałam Sheikhowi z całego serca. „Będę pamiętać o Twoich słowach,” powiedziałam. Powoli wypłynęliśmy na powierzchnię, a ja wróciłam na pomost. Czułam się zmęczona, ale jednocześnie pełna nadziei i wdzięczności. Sheikh spojrzał na mnie ostatni raz, zanim zniknął w głębinach. „Jesteś gotowa” szepnął.
Ta podróż nauczyła mnie, że samotność nie jest czymś, czego należy się obawiać. To przestrzeń, w której możemy odnaleźć siebie, by w pełni otworzyć się na innych. I tak, choć podróż dobiegła końca, prawdziwa wędrówka dopiero się zaczynała.

1. Symbolika wody jako odzwierciedlenie podświadomości: Mętna woda symbolizuje chaos i stagnację w relacjach oraz niejasność, która pojawia się, gdy nie mamy dostępu do swoich ukrytych emocji i przekonań. Jej przemiana w przejrzystą odzwierciedla proces, w którym pracujemy nad rozpoznaniem i uzdrowieniem naszych blokad, prowadząc do wewnętrznej klarowności.
2. Integracja cienia: Wejście w wieloryba może symbolizować integrację aspektów nas samych, które mogą być ukryte lub odrzucane. Takie doświadczenia oznaczają przyjęcie pełni siebie, w tym swoich nieświadomych lęków i ograniczeń, by odzyskać wewnętrzną równowagę.
3. Przekonania jako fundament relacji: Nauczyciel wskazał na głęboko zakorzenione przekonanie o samotności jako źródło problemów w relacjach. Praca z przekonaniami polega na ich uświadomieniu, a następnie transformacji. Uświadomienie sobie, że przekonanie to powstało z doświadczeń przeszłości, daje możliwość zmiany wzorca myślenia i zachowania.
4. Samotność jako przestrzeń uzdrawiania: Nauczyciel zwraca uwagę, że samotność nie jest wrogiem, lecz szansą na naładowanie wewnętrznych zasobów i głębsze zrozumienie siebie. Samotność bywa etapem prowadzącym do integracji i odnalezienia harmonii w relacjach z innymi.
5. Droga do harmonii: Podróż zakończyła się refleksją nad potrzebą równowagi między relacjami z innymi a relacją z samym sobą. Prawdziwe uzdrowienie zaczyna się od akceptacji i troski o siebie, co następnie przekłada się na zdrowsze, bardziej autentyczne relacje z otoczeniem.